Już od samych początków powstania francuskiej kolonii, mieszkańcy Nowej Francji stworzyli huczną tradycję spotykania się tuż przed Wielkim Postem – dużo jedzenia, picia i zabawy. Ten zwyczaj obchodzony jest od końca stycznia do połowy lutego i od lat cieszy się popularnością. Co to takiego? Zimowy karnawał w Quebec City!
Pierwsze obchody zimowego karnawału w Quebec City, światowej stolicy śniegu, miały miejsce w 1984 roku. Ludzie mieszkający w tych rejonach często spotykają się z trudami zimy, więc z tego powodu postanowili ogrzać trochę swoje serca hucznie biesiadując. Przerwany przez dwie wojny, a następnie przez kryzys gospodarczy w 1929 roku, karnawał odbywał się sporadycznie aż do drugiej połowy XIX wieku. W 1954 roku, w kontekście rozwoju gospodarczego grupa biznesmenów ponownie wprowadziła coroczne obchody karnawału. Tego samego roku urodził się sławny Bonhomme, czyli bałwan-maskotka karnawału. Pierwsza oficjalna edycja Quebec Winter Carnival odbyła się w 1955 roku. Karnawał stał się ważnym narzędziem turystycznym w mieście i przyspieszył rozwój ekonomiczny Quebec City.
Od zimy do zimy karnawał nieprzerwanie wzbogaca swój program zajęć. Obecnie na karnawale można uprawiać sporty zimowe, oglądać rzeźby śnieżne, jak i również poznać trochę tradycyjnego stylu życia mieszkańców poprzez ich dawną (dla niektórych z nich wciąż obecną) codzienność: wyścigi czółnami czy psie zaprzęgi. Na chwilę obecną zimowy karnawał w Quebec City jest największym takim karnawałem na świecie i jest na trzecim miejscu listy “Top Carnivals”, zaraz po porzedzających go słynnych karnawałach w Rio de Janeiro czy Nowym Orleanie.
Zdjęcie powyżej zrobione jeszcze przed wejściem na teren karnawału. Bilety mają naprawdę przystępne ceny jeżeli tylko kupimy pass na cały czas trwania karnawału. Z tego co pamiętam jest to około $20. Dostajemy wtedy pass, który jest głową Bonhomma i który po prostu przywiązujemy go do kurtki, co daje nam wstęp na wszystkie miejsca karnawału (karnawał odbywa się w kilku miejscach w mieście). Każdego roku pass wygląda inaczej, jeżeli spojrzycie na prawy górny róg zdjęcia poniżej to zobaczycie jak wyglądała głowa Bonhomma w tym roku. Jeżeli ktoś jest wielkim fanem karnawału może dopłacić kilka dolarów i do biletu dostać czapkę oraz kupon na maple taffy i gorącą czekoladę.
Poniżej wcześniej opisywane rzeźby ze śniegu.
W trakcie karnawału można ogrzać się przy specjalnie stworzonych do tego stacjach. Przy okazji polecam kanadyjski przysmak czyli Beaver Tails (które pałaszują panie powyżej) bądź po prostu rozgrzewające drinki w lodowych kieliszkach.
Aktywni mogą pograć w hokeja bądź na chwilę stać się piłkarzykami przyczepionymi do kijków 😉
A odważni (czyli my haha!) w tym czasie idą na diabelski młyn aby zobaczyć wszystko z góry. I tak, naprawdę było tak zimno. Może na zdjęciach nie wygląda, bo jest jasno i słonecznie ale mróz trzaskał na całego!
No tak, młyn wcale nie jest taki straszny, ale widoki na prawdę wspaniałe!
Na dowód temperatury, na powyższym miejscu możecie zobaczyć to jak ubrał się pewien Quebekańczyk (?) – futro, czapa oraz kozaki do kolan! W pasie przewiązany ma tradycyjny ceinture fléchée o którym napiszę troszeczkę niżej.
A ciekawe czy zgadniecie o co chodzi na zdjęciu poniżej? Powiem wam, że sama miałam niemały problem oglądając te zdjęcia po jakimś czasie… Otóż taaa-daa – jest to moja stopa ogrzewająca się w rękawicy. A na dole widzicie moją dłoń ogrzewającą moją piętę. Stopy mieliśmy po prostu skostniałe, a jeżeli za długo staliśmy na dworze to aż traciliśmy czucie w palcach! Zimowe buty wcale dużo nie pomagały, ponieważ cały czas poruszaliśmy się po śniegu lub lodzie więc powierzchnia była strasznie zmarznięta!
Teraz przerwa na coś dobrego czyli maple taffy! Piszę od tym od początku posta, ale ani razu nie wspomniałam co to takiego. We francuskiej częsci Kanady nazywane tire d’érable – jest to po prostu tradycyjny w Quebec “candy” przygotowywany na zimę – sok z klonu gotowany jest do tego stopnia aby powstał syrop klonowy (ale nie za długo, ponieważ wtedy może powstać albo masło klonowe albo cukier klonowy). Później gorący syrop wylewany jest na śniegu i po kilku sekundach możemy sami nawijać swojego lizaka na drewniany patyczek. Bon Apetit!
Psie zaprzęgi i słodkie skarpetki 🙂
Spędziliśmy też trochę czasu bawiąc się jak dzieci – najpierw zjeżdżając po lodowej ślizgawce w plastikowych saniach w zaskakująco szybkiej prędkości, a później troszkę wolniejsze zjazdy z górek śniegowych w oponkach.
Wcześniej wspomniany ceinture fléchée – co to takiego? W dosłownym znaczeniu jest to po prostu szarfa która ma na sobie trójkątne wzory strzałek. Jest to tradycyjna część ubioru dla ludzi z francuskiej części Kanady, którzy to w XIX wieku przewiązywali szarfę w pasie aby utrzymać ciepło w górnej części płaszcza. Taka szarfa jest również tradycyjną częścią ubioru Metysów. Na zdjęciu powyżej szarfa przewiązana jest na człowieczku który nazywa się Inuksuk. Inuksuk to stworzona przez człowieka forma z kamieni bądąca punktem orientacyjnym. Używana jest ona przez Eskimosów, Inuków, Kalaallit, Juków i innych ludzi z pozostałych regionów arktycznych Ameryki Północnej. Inuksuk wykorzystywany był do nawigacji, jako punkt odniesienia, marker szlaków turystycznych, miejsc połowowych, obozów, na terenach łowieckich, miejsc kultu itp. Co ciekawe podróżując po autostradach na północy Ontario możecie zobaczyć wiele takich Inuksuków (stworzonych z kamieni) stojących na poboczach.
Na drugi dzień naszego pobytu w Quebec City udaliśmy się na inną część karnawału. Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć uczestników karnawału którzy mają w pasie przewiązane ceinture fléchée.
Drugie miejsce na karnawale które zwiedziliśmy to zamek Bonhomma.
Bonhomme, wielkie ceinture fléchée i ja 🙂
A poniżej uroczystość zakończenia karnawału, orkiestra i ich zabawne ocieplacze na dłoniach 🙂