Ameryka Środkowa Kostaryka Panama Podróże

Żegnaj Panamo – Witaj Kostaryko! – Puerto Viejo

single image

Wpisu z tej serii nie było już bardzo dawno! Dodaję go dziś, ponieważ chcę rozpocząć nową serię – Dominikana. Kostarykę dokończę kiedy indziej, a Dominikana jest świeża. Dzień dwunasty to akurat dzień przekroczenia panamsko-kostarykańskiej granicy, więc idealnie nadaje się na przerwę i wrzucenie innej podróży na bloga.
Date: Friday, Jan 3 2014
Place: Bocas del Toro, Panama to Puerto Viejo de Talamanca, Costa Rica
Sleep: Heike
Dzień dwunasty naszej Panamsko-Kostarykańskiej podróży. Trochę ponad połowa z 22 dni, więc czas na zmianę państwa. Wstajemy o świcie, pakujemy plecaki i pędzimy w miejsce w którym można złapać łódkę która zawiezie nas z powrotem do miasta Almirante. Niestety nie starczyło nam w Panamie czasu, aby odwiedzić plemiona Kuna, ale przedsiębiorcze panie poprzenosiły się również w inne turystyczne miejsca, także mieliśmy szanse zobaczyć jak wyglądają ich stroje oraz kupić pamiątkę – obrazy które wyszywają panie Kuna nazywają się “mola” i nie wiem jak odmienić ten wyraz po Polsku:) Molas wyglądają tak (klik) i musicie na prawdę uważać aby nie dać się oszukać, bo handlowiec jak handlowiec, ciągle będzie powtarzał “mucho trabajo” (dużo pracy) i myślał, że przecież turysta z Ameryki czy Europy to pieniądze ma na drzewie. Radzę wcześniej sięgnąć po przewodnik lub zdobyć trochę info na internecie zanim dacie się nabić w butelkę. Arek za swoją Mola dał około $20.
IMG_8699
Nasz przejazd był mniej skomplikowany niż to co opiszę poniżej, ale myślę, że jak ktoś będzie szukał informacji to bardzo mu się te informacje przydadzą. My skorzystaliśmy z biura turystycznego, które zajęło się wszystkim – łódką oraz autobusami do granicy i z granicy do Puerto Viejo.

Łódka z Bocas do Almirante to nie więcej jak 30 minut i koszt $4. Po drodze znów oglądamy małe szopki wypudowane nad wodą w których mieszkają miejscowi.
DCIM100GOPRO
IMG_8726
IMG_8739
Z Almirante do granicy panamsko-kostarykańskiej zabiera nas autobus, a dokładniej dwa autobusy. Jeden jedzie z Almirante do Changuinola i kosztuje $1,45 za osobę (jedzie 45min), za to drugi odjeżdża z Changuinola i jedzie aż do samej granicy – Guabito i kosztuje $1 za osobę (20min). Całkowita odległość do około 45 kilometrów, a sama podróż trwa trochę ponad godzine (nie licząc ewentualnego czekania na autobus) i kosztuje grosze. Granica nazywa się Guabito(Panama)/Sixaola(Costa Rica).
Jak to na granicy – trzeba było stanąć w kolejce i czekać na swoję porę, w międzyczasie wypełnić potrzebne papierki i odpowiedzieć na kilka pytań.
IMG_8753
Gdy już mamy pięczątkę w paszporcie (która kosztowała $3) kierujemy się w stronę mostu, który służy jako przejście graniczne. Most nie jest zbyt piękny i czasami bywa niebiezpieczny, więc radzę uważnie patrzeć pod nogi aby nie skręcić kostki w miejscu gdzie brakuje drewnianej deski… 😉
IMG_8745
I TADAAA! Jesteśmy w Kostaryce, w miejscowości Sixaola! 🙂 My zdecydowaliśmy się wziąć autobus do Puerto Viejo de Talamanca* i zostać tam dzień czy dwa. Oznacza to, że znów czeka nas jazda autobusem, yay! Czas podróży z Sixaola do Puerto Viejo wynosi 1,5h, a cena to $3 za osobę.
*Puerto Viejo de Talamanca, również znane jako Puerto Viejo de Limon. Bardzo ważne do zapamiętania! W Kostaryce są dwie miejscowości o nazwie Puerto Viejo i z terminalu w Sixaola są autobusy które jadą do obu tych miejscowości.. Także żebyście źle nie wsiedli.
W Puerto Viejo znów wylądowaliśmy bez rezerwacji, więc zaczynamy od szukania hostelu. Na pierwszy ogień pada hostel Pagalu w którym Arek spał już 3 lata wcześniej podczas swojego pierwszego pobytu w Kostaryce. Hostel wtedy był nowo wybudowany i bardzo mu się podobał. Niestety jak to w sezonie bywa – nie było miejsca, pan miał do zaoferowania tylko jedno łóżko w dormitorium i nie zgodził się abyśmy je dzielili 😉 Więc po małej porażce szukamy dalej. Otwieramy przewodnik i czytamy trochę o innych hostelach, po czym wstajemu i idziemy przejść się po mieście, aby zobaczyć jak wyglądają z zewnątrz. Decydujemy się na hostel Puerto Viejo (którego w tej chwili w ogóle nie mogę znaleźć na internecie!) w którym dostajemy prywatny pokój. Nasz pokój to tak na prawdę osobna kabinka do której trzeba dostać się po schodach, co wygląda jak taki mini domek na drzewie! 🙂
Zostawiamy wszystko w naszym pokoju i idziemy przejść się po mieście po czym decydujemy się wynająć dwa rowery!
IMG_8831
Trafiamy w miejsce Veronica’s Place i dostajemy rowery na cały dzień za $5/rower. Nie jest to tania atrakcja, ale pozwala nam na zwiedzenie dużej części miasta bez konieczności używania taksówek lub długiego i męczącego chodzenia.
DCIM100GOPRO
DCIM100GOPRO
Pokonujemy 8km w jedną stronę po czym docieramy do Playa Punta Uva (zatrzymując się po drodze na chwile przy innych plażach: Cocles i Chicquita)! Spędzamy tam bardzo miłe i słoneczne popołudnie. W końcu trochę odpoczynku po pokonaniu granicy i poszukiwaniach hostelu:)
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
IMG_8755
IMG_8756
IMG_8822
Plaża Punta Uva to najpiękniejsza plaża w okolicy. Jeszcze 4 lata temu na plaży wcale nie było turystów, teraz coraz więcej osób decyduje się na te tereny.
IMG_8776
IMG_8786
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
IMG_8818
IMG_8819
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
DCIM100GOPRO
Trochę popływaliśmy, trochę poleżeliśmy, nabraliśmy sił… 4 kilometry znajduje się jeszcze Playa Grande, czyli jak sama nazwa wskazuje: największa plaża w okolicy. Niestety nie starcza nam na nią już dnia i wracamy z powrotem do miasta.
DCIM100GOPRO
Oczywiście byłoby zbyt idealnie gdyby z roweru nie spadł łańcuch.. i to jeszcze z mojego 🙂 ale po szybkiej interwencji Arka wszystko zaczęło z powrotem śmigać! Więc komu w drogę temu czas!
DCIM100GOPRO
No i przyjemny czas spędzony w Puerto Viejo dobiega końca, słońce zachodzi a my decydujemy się na spacer po mieście i po plaży, po czym trafiamy do restauracji na zasłużoną kolację.
IMG_8833
IMG_8839
Do następnego!

You may like