Date: Tuesday, Dec 31 2013
Place: Boquete, Panama
Sleep: Refugio Del Rio
No i spędzamy drugi dzień Boquete! Trudno mi opisać dlaczego, ale tak spodobalo mi sie to miasto, ze mam zamiar tam wrocic, a nawet moglabym spedzic tam swoja emeryture. W poprzednim wpisie opisałam wam trochę miasto, więc odsyłam tam. Drugą noc w hotelu “Refugio del Rio” spędziliśmy w pokoju prywatnym. Nie mam żadnego zdjęcia ze środka pokoju, ale był on na pierwszym piętrze (dormitorium było na parterze) i łącznie było chyba z 5 miejsc do spania. Jedno podwójne łóżko, jedno pojedyńcze i jedno piętrowe. Ale cały pokój dla nas 🙂 Hostel był bardzo klimatyczny, ale raczej dla osob ktore cenią sobie spokój i odpoczynek ponad imprezowanie. Noc w dormitorium w hostelu Refugio Del Rio to koszt $13 za osobe, zaś noc w pokoju prywatnym (bez prywatnej łazienki) to koszt $31, więc na dwie osoby wychodzi prawie na to samo. Na zdjęciu powyżej widok po wyjściu z naszego prywatnego pokoju: wysoki sufit, duże okna, nastrojowe żyrandole (jejciu, czy to słowo nie jest okropnie trudne?!) Komputery, kanapa i stół przy którym możemy odpalić naszego laptopa, albo zjeść śniadanie.
Jak widzicie na zdjęciach wszystko jest drewniane: podłogi, ściany, schody, meble. Daje to uczucie niesamowitego ciepła, można się poczuć jak w domu.
Drzwi do naszego prywatnego pokoju.
Hostel Refugio Del Rio na zewnątrz.
Pierwsza rzecz jaką zrobiliśmy po wstaniu i zjedzeniu śniadania to poszukanie nowego hostelu, ponieważ w Refugio Del Rio wszystkie pokoje zostały wcześniej zarezerwowane na sylwestra i nie mogliśmy dłużej zostać. Pamiętajcie, że święta i nowy rok to bardzo ruchliwy czas, ceny często są zawyżone, a hostele nie mają miejsc.
Udało nam się znaleźć dormitorium w hostelu Mamallena (druga lokalizacja hostelu w ktorym spalismy w Panama City). Wolontariusze w hostelu zbierali po kilka dolarow od osoby, aby przyrządzić jakieś jedzenie i alkohol na nowy rok 🙂 Niestety nie mam zadnych zdjec z tego co pamietam, chyba ze na telefonie. Tak czy siak, wracam z wieczoru, poniewaz caly dzien jeszcze przed nami, a ja sie tak zagalopowalam! 🙂
Rano postanowilismy wybrac sie na Caldera Hot Springs. Do pewnego punktu dojechalismy autobusem, a pozniej czekalo nas troche drogi na pieszo. Gorące źródła były dość ciężkie do znalezienia, oznaczenia były słabe. Ale w koncu udało nam się jakoś dotrzeć na miejsce, zobaczyliśmy ogrodzenie i strzałki. Przywitała nas młoda dziewczyna i zapytała czy chcemy tylko gorące źródła za $3/osobe czy chcemy też dostęp do ochłody za $5/osobe. Wybraliśmy drugą opcję, ale wam tego nie radzimy 🙂 Choć może wtedy pani prowadzi was w jakieś inne miejsce gdzie rzeczywiście nie ma dostępu do RZEKI. Tak, ochłodzić możecie się w rzece, płacąc ekstra $2 za osobe haha 🙂
Źródła były ciekawe, niekomercyjne i naturalne. Na dnie baseniku znajdował się piasek, wokół kamienie i las. Temperatura wody to około 37-40°C.
Poniżej zdjęcie rzeki w której chłodził się Arkadiusz. Ja jednak zrezygnowałam, woda była za zimna 🙂
Na źródłach spędziliśmy około 2 godziny. Dotarliśmy tam dość wcześnie, więc cały czas byliśmy sami. W drodze powrotnej spotkaliśmy grupkę ludzi która tam zmierzała. W poprzednich wpisach wspominałam, że w Panamie autobusy jeździły jak chciały i muszę ponownie podkreślić te słowa. Upał był niemiłosierny, taka pora dnia – godzina około 12-13. Schowaliśmy się pod małym drzewkiem, choć skrawek cienia nic nie dawał.
Po powrocie ze źródeł trochę zgłodnieliśmy i postanowilismy wybrac sie do mexykanskiej restauracji. Wystroj byl klimatyczny, bylo bardzo kolorowo i smacznie. Wybralismy talerz na ktorym znajdowalo sie po 2 tacos, 2 burritos i jeszcze po 2 inne rzeczy ktorych nazw nie pamietam 🙂 do tego byla salsa, smietana i sos z chili. Kuchnia mexykanska nalezy do jednej z naszych ulubionych, wiec zajadalismy sie ze smakiem 🙂
Z pełnymi żołądkami wybraliśmy się na spacer po mieście.
Chcieliśmy odwiedzić ogród “Mi Jardín es Su Jardín”, ale okazało się, że już jest zamknięty. Zamiast tego po raz kolejny przeszliśmy się po okolicy.
Przed powrotem do miasta wybraliśmy się do kawiarni, aby spróbować prawdopodobnie najlepszej kawy na świecie:) Dla mnie najlepsza nie była, trochę za kwaśna jak na mój gust.
W mieście udało nam się zobaczyć paradę noworoczną, było kolorowo i zabawnie. Dzieci, dorośli i mikołaje rozrzucały cukierki 🙂 Były minionki, misie, psy i inne zwierzęta czy postacie z bajek.
Inne zdjecia z miasta: